środa, 22 listopada 2017

Maseczki w płachcie - NA DZIEŃ DOBRY :)



Witajcie!

Wam też Kochani czas ucieka jak szalony? Niedawno było lato, piękne słoneczko rozświetlało nam dni, a teraz? Zima tuż, tuż... Człowiek zamienia się w nietoperza - wychodzi do pracy ciemno, wraca z pracy też ciemno... Oj ciężko mi tak funkcjonować, a Wam? Może macie jakieś porady jak wydostać się z jesiennej chandry, co zrobić by zaczęło się chcieć - tak jak się nie chce? Pomóżcie mi i koniecznie dajcie znać w komentarzach, jeśli macie jakiś super sposób, aby sobie z tym poradzić!
Ja jedynie w te jesienne wieczory, biorę długą, ciepłą kąpiel i zanurzam się swoich myślach :)
Jednak na dzień dobry mam pewien sposób, aby choć w te wolne dni podarować sobie chwilę przyjemności.
Mianowicie mam na myśli maseczki w płachcie, które są idealne na rozpoczęcie dnia, po porannej pielęgnacji twarzy. Przy nadrabianiu serialu w sieci, możemy również zadbać o siebie. 10-15 minutowy relaks dla twarzy na pewno poprawi Wam humor, a maseczka bardzo dobrze wpłynie na cerę - będzie promienna i rozjaśniona.

Chciałabym Wam przedstawić maseczki w płachcie marki Balea, które można dostać w drogeriach w Niemczech. Miałam okazje je przetestować dzięki Agnieszce z bloga Ladyaggu, która mi je podarowała.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji stosować kosmetyków tej marki, więc byłam bardzo ciekawa jak się sprawdzą.
Oczywiście to nie producent zaleca stosować je na dzień dobry - tylko ja :) Moim zdaniem te maseczki najlepiej sprawdzają się podczas porannej pielęgnacji twarzy.
Maseczki są bardzo dobrej jakości, ani nie za małe, ani nie za duże. Otwory na oczy, usta i nos są w dobrych miejscach i dobrej wielkości. Po bokach mają specjalne rozcięcia, dzięki którym możemy ułożyć maseczkę tak, aby idealnie dopasowała się do kształtu naszej twarzy.
Konsystencja maseczki we wszystkich trzech jest taka sama - nie klei się, jest lekka, przyjemna, nie ocieka po szyi i dekolcie, ponieważ bardzo dobrze utrzymuje się przy płachcie. 

Na początku może wspomnę, że opakowania każdej z tych maseczek są wręcz urocze! Słodkie, kolorowe i takie inne :)

Pierwsza maseczka, to: Fancy Pomagrante - jest to maseczka z granatem, o działaniu odżywczym.



Zapach jest przyjemny lecz lekko syntetyczny, więc nie każdej osobie przypadnie do gustu, mnie jednak nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie - relaksowałam się :)
Podczas aplikowania maski jest lekkie uczucie pieczenia, ale oczywiście nie na każdego kosmetyki działają tak samo, także może u Was będzie inaczej :) Po zastosowaniu nie czułam uczucia ciężkości, ani ściągnięcia. Twarz była zdecydowanie odżywiona, lekka i pachnąca.



 




Druga maseczka, to: Sweet Mango - jest to maseczka z mango, o właściwościach nawilżających.

Maska, której najbardziej byłam ciekawa, ponieważ moja cera przez cały czas potrzebuje silnego nawilżenia, więc pomyślałam, że idealnie nada się do mojej cery! Nic bardziej mylnego :) 
Zapach tak jak w maseczce z granatem jest intensywny i syntetyczny. Po aplikacji twarz była nawilżona, może nie aż tak bardzo jak tego oczekiwałam, ale jednak dała radę! Z chęcią sięgnęłabym po nią z powrotem. Myślę, że dzięki działaniu mango, twarz nie byłam zaczerwieniona tylko rozjaśniona i bielsza.




Ostatnią - trzecią maseczką, którą chcę Wam przedstawić jest maseczka: Cool Melon - maska z arbuzem, o działaniu orzeźwiającym.


Pierwsze co muszę o niej napisać, to prze-pię-kny zapach! Jest bardzo intensywny, jak guma arbuzowa bądź lizak. Niektórym może na prawdę przeszkadzać, ale ja uwielbiam zapach arbuza i mnie on zawsze będzie się podobał - nawet taki syntetyczny :)
Orzeźwienie, orzeźwienie, wydaje się, że najlepiej sprawdziłaby się latem prawda? Racja, ale na dzień dobry, aby się pobudzić również będzie dobra. Od razu przy aplikacji czuć chłód na twarzy, po zdjęciu maski jest wielkie orzeźwienie, wręcz mogą przejść ciarki, ale jest to chwilowe. Zapach pozostaje na twarzy. Resztki, które zostały najlepiej jest wklepać w buźkę. 
Nawilża super, więc mogę jak najbardziej polecić!



 Maseczki należy stosować na oczyszczoną skórę, po dokładnym demakijażu. Aplikacja trwa 10 minut, oczywiście jeśli chcesz możesz mieć ją na twarzy dłużej. Po zdjęciu maseczki pozostałość wklepać i poczekać do wchłonięcia.
Jak najbardziej dały radę, więc mogę je polecić, jeśli lubicie tego typu maski.

A Wy? Używałyście maseczki marki Balea? Ja uważam, że na tych trzech moja przygoda z tą marką się nie zakończy! Dajcie znać w komentarzach, co Wy lubicie z Balea :)

Pozdrawiam,
PODKOWAA.

JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ POST - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA!


czwartek, 2 listopada 2017

Neutrogena - visibly clear - Grejpfrutowy peeling do twarzy



HEJ!

Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją peelingu do twarzy od Neutrogena.

Peeling twarzy jest bardzo ważny w pielęgnacji cery, ponieważ dzięki drobinkom znajdującym się w peelingu usuwamy martwy naskórek i cieszymy się gładką, miękką skórą na twarzy.

Ponieważ moja cera aktualnie posiada kilka niedoskonałości z którymi walczę, postanowiłam zaopatrzyć się w łagodny peeling, który nie podrażni bardziej skóry oraz nie rozprzestrzeni wyprysków bardziej.

Od producenta: 

Orzeźwiający peeling do twarzy codziennego użytku dla czystej, świeżej i zdrowo wyglądającej skóry każdego dnia.
- Technologia Microclear® i złuszczające mikrocząsteczki tworzą formułę, która odblokowuje pory, głęboko oczyszcza skórę i pomaga eliminować pryszcze i wągry.
- Odświeżający peeling łagodnie oczyszcza skórę bez wysuszania, podczas gdy nuta różowego grapefruita pobudza zmysły i daje uczucie przyjemnego odświeżenia. 



Sposób użycia:



Rano i wieczorem wmasować w wilgotną skórę twarzy, następnie dokładnie spłukać. Unikać kontaktu z oczami. W przypadku kontaktu z oczami, dokładnie spłukać wodą. Tylko do użytku zewnętrznego. 

Pamiętajcie, że peeling należy aplikować delikatnie, nie wykonując gwałtownych ruchów, ponieważ skóra może zostać podrażniona!


Moja opinia jest pozytywna! Bardzo dobry kosmetyk, delikatny, pięknie pachnie (choć nie lubię grejpfruta), mikro drobinki idealnie usuwają martwy naskórek pozostawiając skórę delikatną, oczyszczoną, miękką, świeżą i miłą w dotyku. 

Jakiego peelingu używasz Ty? :)

Pozdrawiam,
PODKOWAA.


JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ WPIS - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA!




niedziela, 29 października 2017

Pomadka WIBO Juicy Color. CO U MNIE?


 Hej!

Aktualnie siedzę w autobusie, wracam z pracy, jest zimno, ewidentnie słoneczna wersja jesieni bardziej mi odpowiada. Zaniedbałam strasznie bloga... Natłok pracy, obowiązków + szkoła... Tak mi źle z tą myślą, że tak mało mnie tutaj. Kiedyż codzienne wpisy, wielka aktywność, a teraz jakoś to olałam... Po 12h w pracy marzę tylko o kąpieli i łóżku... Dzień wolny staram się spędzić z moim D. i rodzinka.
Mamy już czas zimowy, także robi się szybko ciemno, wiec za bardzo nie mam dobrego momentu na robienie zdjęć. Ostatnio udało mi się troszkę nadrobić i mam zdjęcia na kilka wpisów.
Sama dla siebie chcę wrócić do aktywności tutaj. Na Instagramie dzieje się ciągle, Instastory czasami pewnie aż za dużo, ale chce mieć jakikolwiek kontakt z Wami - czytelnikami.
Ostatni post dodany 19 dni temu... nie może tak być! Zmienię to obiecuje i nie będziecie już pytać "Podkowa kiedy nowy post?" 
Chcecie jakiś konkretny wpis? Może więcej hauli zakupowych tak jak kiedyś (widzę po statystykach, że bardzo lubiliście te wpisy) ? W planach mam zakup nowej lustrzanki, więc myślę że blog nabierze mojej starej aktywności jeśli chodzi o outfity!
Luźne wpisy tez pasują? Jak ja dawno nie dodawałam żadnego posta lifestylowego/motywacyjnego! Może następny będzie taki, co Wy na to? 
Rozpisałam się, ale chciałam napisać Wam co się u mnie dzieje itd. 

PS. A u Was jak tam? Mam nadzieje, ze wszystko w porządku! Nie dajecie się tej okropnej pogodzie i jesteście zdrowi.



Przechodząc do dzisiejszego wpisu, będzie to krótka recenzja pomadki WIBO Juicy Color
Okazała się hitem czy bublem?
Mam mieszane uczucia co do niej. Wielkim plusem jest sam wygląd pomadki, tego jak się wysuwa, jej kształt. Kolor ma rewelacyjny, idealnie podkreśla makijaż jesienny, nadaje charakteru. Kolejnym plusem jest jej lekkość podczas aplikacji na usta. Jest miękka, delikatna, w łatwy sposób rozprowadza się na ustach, nie zostawiając brzydkich grudek itp.
Wszystko super, ale jednak ma tez swoje minusy - jeśli pomalujesz nią usta zapomnij o całowaniu z chłopakiem! Chyba ze nie przeszkadzają mu policzki lub usta w różowej mazi...
Zostawia ślady na kubku/szklance! W sumie spoko opcja, gdy jesteś na imprezie- przynajmniej nie pomylisz kubeczków :))
Wytrzyma na Twoich ustach jakieś 30 minut, po czym będziesz musiała ją zaaplikować jeszcze raz, bo po prostu tak łatwo ja "zjeść"..


Nie lubię pomadek, które utrzymują się krótko na ustach, więc jak dla mnie ma za to wielki minus i okazała się bublem!
Kolor za to ma przepiękny! <3


A Wy macie tę pomadkę? Lubicie? Dajcie koniecznie znać w komentarzach :)

Pozdrawiam,
PODKOWAA.

JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ WPIS - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA! 

poniedziałek, 9 października 2017

Koreańska pielęgnacja w 10 krokach!


Cześć!
Jestem pewna, że większość z Was słyszała o słynnym rytuale pielęgnacji koreańskiej! Przywróćcie w głowie wygląd Koreanki, bądź wygooglujcie sobie taką osobę.
WOW co? Nie chodzi mi tutaj o to, że mają nietypową urodę i różnią się od europejczyków, ale o to jak śniadą i delikatną cerę posiada każda osoba w Korei!
W Europie ludzie nie zwracają zbyt wielkiej uwagi w dbaniu o cerę. Przyznaj się, że i u Ciebie zazwyczaj wygląda to tak - wstajesz - idziesz do łazienki - tam myjesz buzię - ohoo czasami ją pokremujesz - i koniec. Mam rację? Dlaczego tak mało europejczyków nie dba o stan swojej skóry? Wręcz przeciwnie, staramy się ją niszczyć. Zastanawiasz się pewnie dlaczego tak piszę? Przecież nie robisz nic złego dla swojej skóry! Czyżby?
Do tej pory sama tak myślałam. Przypomnij sobie ostatnie wakacje, które minęły bardzo szybko, ale zdążyłaś złapać kilka promieni słońca i poddać swoją skórę na oparzenia. Kurde Podkowa jakie oparzenia!? A no właśnie takie! Twoja skóra zmieniła kolor z naturalnego odcienia do pięknej, brązowej opalenizny? TWOJA SKÓRA SIĘ BRONIŁA! Brzmi to śmiesznie? Może i tak, ale to co robisz każdego lata swojej skórze, ją niszczy. postarza i może doprowadzić do raka skóry. Chcesz być szybciej stara? Okej Twoja wola. Masz tą brązową opaleniznę? Super! Wiesz, że właśnie Twoja skóra wytworzyła melanine, która tak reaguje na promieniowanie UV? Jak już wcześniej wspomniałam - broni się.
W Korei nikt nie pozwoliłby na coś takiego. Oni od dziecka chronią się przed promieniowaniem UV. Korzystają z parasolek przeciwsłonecznych, oraz kremów z filtrem UV. Wiem, wiem, nie mieszkamy w Korei, tylko w Europie - w POLSCE! Jasne, że tak, ale czy nie możemy dbać o skórę tak jak oni. Brać od nich przykład?

Na prawdę zachęcam każdą osobę i nieważne czy jesteś kobietą czy mężczyzną, nastolatkiem czy dojrzałą osobą, masz problemy ze skórą czy ich nie masz. Zacznij dbać o swoją cerę, ponieważ przez całe życie masz ją jedną. To jest Twoja wizytówka. Jeśli człowiek ma zdrową, lśniącą cerę, to tym bardziej bije od niego energia, którą zaraża wszystkich wokół siebie :)

W dzisiejszym poście chcę przedstawić Wam 10 kroków pielęgnacji koreańskiej. Pokażę Wam kosmetyki, których używam. Jak zauważycie żaden kosmetyk nie pochodzi z Korei, są to drogeryjne kosmetyki kupione w Rossmannie, w UK, czy Niemczech.
Nie kosztowały one nie wiadomo ile, więc nie bójcie się, że wydacie fortunę na dziesięć kosmetyków.
Planuję zaopatrzyć się w kosmetyki typowo koreańskie, jednak na to potrzeba trochę czasu, aby przysiąść i przejrzeć internet - nie wiem gdzie stacjonarnie można dostać koreańskie kosmetyki!
Uprzedzam, że przedstawię Wam Koreańską pielęgnacje kosmetykami, których używam ja. Nie każę Wam kupować tego samego - ponieważ nie każdy kosmetyk nadaje się do tego samego typu cery! Mam nadzieję, że mnie rozumiecie :) Wybierzcie w drogerii taki kosmetyk, który Waszym zdaniem sprawdzi się dobrze na skórze. Jednak o kolejności nie zapomnijcie! Każdy krok u każdego wygląda tak samo! Cały rytuał zajmie Wam ok. 10min. czasami więcej, ale to ze względu na to, że 2 razy w tygodniu powinniście nałożyć maseczkę.

Wszystkiego nauczyłam się z książki Charlotte Cho z Soko Glam " SEKRETY URODY KOREANEK - Elementarz pielęgnacji". Chcę z Wami podzielić się odrobinką informacji.




1. Pierwszy krok: Kosmetyk do demakijażu i olejek myjący.

O ile mnie pamieć nie myli, od roku wiem o istnieniu olejku do mycia twarzy. Wcześniej nie wiedziała, że coś takiego istnieje, zresztą po co komuś olej do mycia twarzy? Nie dość, że wstaję rano z tłustą skórą po nocy, to mam jeszcze na to nakładać większą warstwę tłuszczu?! Śmieszne!
Otóż olejek jest bardzo ważnym elementem w tym rytuale! Wiecie z lekcji chemii, że tłuszcz rozpuszcza tłuszcz? Właśnie o to w tym chodzi! Olejek ma za zadanie rozpuścić cały tłusty film, który został na Twojej twarzy rano i po całym dniu, gdy zastosujesz go wieczorem. Wystarczy nalać odrobinkę olejku na rękę, dodać kilka kropli wody (aby powstała biała maź, coś a'la krem), następnie wmasować delikatni w skórę. Okrężnymi ruchami w każdym miejscu na twarzy rozprowadzić olejek. Dzięki temu rozpuści on wszelkie zanieczyszczenia, resztki makijażu czy chociażby smog. Na koniec masażu spłukać bardzo ciepłą wodą, lub namoczonym gorącą wodą ręcznikiem. Po olejku możesz użyć kosmetyku do demakijażu twarzy. I voila pierwszy krok masz już za sobą!

Ja do tego kroku używam różanego olejku do mycia twarzy z Evree Magic Rose (do każdego typu skóry) oraz olejku do demakijażu z Garnier (Czysta skóra 3w1).



2. Drugi krok: Kosmetyk myjący na bazie wody.

Jak to?! Drugie oczyszczanie?! TAK! Drugie oczyszczanie nie jest specjalnością koreańską, rekomenduje je wiele kosmetyczek oraz dermatologów, ponieważ pomaga dokładnie usunąć wszelkie zanieczyszczenia, które przyczyniają się do powstawania wyprysków. "Podczas pierwszego i drugiego mycia delikatnie masuj twarz palcami, aby poprawić krążenie i wspomóc drenaż limfatyczny."

Do tego kroku używam różanego żelu do mycia twarzy z Evree Magic Rose (do każdego typu skóry)


3. Trzeci krok: Kosmetyk złuszczający.

Na skórze zbiera się wiele drobinek brudu w zatkanych porach. Peeling ma silną moc działania, który może rozbić te drobinki brudu i zetrzeć martwy naskórek, co poprawia strukturę skóry, rozjaśnia ją i ułatwia wchłanianie innych kosmetyków. Peeling stosuj raz lub dwa razy w tygodniu. Pamiętaj również o nałożeniu odrobiny peelingu na usta, po lekkim masażu będą delikatne i dzięki temu będziesz mogła z łatwością nałożyć szminkę.

W tym kroku używam wielu peelingów. Aktualnie posiadam tylko peeling Bio Glow - muszę zaopatrzyć się w mój ulubiony z Soray o którym pisałam tutaj (KLIK) i kilka innych. 


4. Krok czwarty: Tonik

Wiele osób zapomina o stosowaniu toniku, bo tak na prawdę co on w ogóle robi? Otóż, po oczyszczaniu i peelingu warto stosować tonik. Ma on w sobie wiele bogatych składników, które łatwo dostaną się w głąb skóry, przywrócą jej odpowiedni poziom pH i dadzą jej świeży, naturalny wygląd. 

Kosmetyk który używam w tym roku, to Tonik z Evree Magic Rose (do wszystkich typów skóry) o którym pisałam tutaj (KILK).


5. Krok piąty: Esencja.

O istnieniu tego kosmetyku również dowiedziałam się jakoś pół roku temu. Wyczytując z książki do Europy dopiero wchodzi produkcja esencji. Myślę, że niedługo więcej marek kosmetycznych w Polsce zacznie wprowadzać na rynek esencję. 
Esencja jest sercem koreańskiego rytuału. Dzięki niemu cera jest doskonale nawilżona, wspomaga proces komórkowy zachodzący w skórze. 

Ja używam esencji z Bielenda 4w1 (cera mieszana)


6. Krok szósty: Amupłki, koncentraty i serum.

Ampułek i koncentratów nie używam. Na mojej półce widnieje tylko serum. Ma za zadanie rozjaśnić skórę, wspomaga procesy komórkowe, sprawia że piegi stają się mniej widoczne a płytkie zmarszczki zostają wygładzone.

Używam hydrolipidowe serum z Bielenda 2w1.


7. Krok siódmy: Maseczka w płachcie.

Kocham! Kocham! Kocham! Moja ulubiona część w całym rytuale. Co prawda nie stosuje się jej codziennie, tylko 2-3 razy w tygodniu, ale za każdym razem gdy przychodzi dzień relaksu z maseczką na twarzy - uśmiecham się. 
Zdaniem Koreańczyków maseczka w płachcie jest duszą rytuały pielęgnacyjnego. Sekret maseczki polega na tym, że płachta powstrzymuje substancje aktywne przed ulotnieniem się i zmusza skórę do wchłonięcia większej ilości składników odżywczych i nawilżających, niż gdybyście nałożyli je w postaci kremu lub serum.

W tym kroku używam wielu maseczek w płachcie. Zazwyczaj za każdym razem są to inne maseczki. Jeśli nie mam ochoty na maseczkę w płachcie - stosuję zwykłą maseczkę, którą trzeba spłukać. 



8. Krok ósmy: Krem pod oczy.
9 Krok dziewiąty: Kosmetyk nawilżający.

Skóra wokół oczu jest bardzo delikatna, więc potrzebuje delikatnego traktowania! Małym palcem delikatnie wklep krem w skórę wokół oczodołu. Wklepanie nie tylko doprowadzi do lepszego wchłaniania produktu, ale również ochroni przed naciąganiem i napinaniem skóry, które powodują powstawanie zmarszczek!

Kosmetyk nawilżający, to najprawdopodobniej najgęstszy kosmetyk, który nałożycie na twarz, dlatego stosuje się go na końcu. Raz w tygodniu zastąp krem maseczką całonocną, aby nawilżyć twarz jeszcze intensywniej. 

W tych obu krokach stosuję krem na noc Q10, oraz krem na dzień z Olay.


10. Krok dziesiąty: Emulsja z filtrem przeciwsłonecznym.

Ten kosmetyk należy stosować nawet kilka razy dziennie, ponieważ regularne stosowanie emulsji z filtrem, nawet jeśli idziesz tylko po bułki do sklepu, lub siedzisz przy oknie, to prawdopodobnie najważniejsza rzecz, jaką możesz zrobić, aby zadbać o zdrowie i piękno swojej skóry. 

W ostatnim roku używam filtru przeciwsłonecznego SPF 15 i częściej SPF 50 z Farmona. 


A jak wygląda Wasza pielęgnacja cery? Koniecznie dajcie znać w komentarzach, jestem bardzo ciekawa! Może polecacie jakieś koreańskie kosmetyki?


Pozdrawiam,
PODKOWAA.


JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ POST - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA!

niedziela, 1 października 2017

Różany tonik do twarzy Magic Rose - EVREE

Hej!
Jeju jak dawno nic tutaj nie dodawałam, ale to wszystko przez pracę, nie mam czasu aby przysiąść do laptopa i cokolwiek skleić, a o zdjęciach już nie wspomnę, bo zawsze gdy wracam do domu jest już ciemno... Mam nadzieję, że teraz uda mi się jakoś nadrobić zaległości, bo w planach mam tak dużo postów, a żadnego nie jestem wstanie zrealizować! WRRR..

Przechodząc do wpisu - dzisiaj powiem Wam troszkę o dość znanym już każdemu toniku z Evree.

Tonik jest bardzo ważnym elementem w codziennej pielęgnacji. Stosując go za każdym razem po demakijażu i za każdym razem po przemyciu twarzy rano - przywracamy naturalne pH skóry. Wiele osób jednak zapomina o stosowaniu tego kosmetyku, a to niedobrze!

Tonik  Evree trafił w moje ręce, gdy chciałam aby moja pielęgnacja twarzy była dokładniejsza. Zaopatrzyłam się w całą serię Magic Rose i postanowiłam, że jako pierwszy opiszę tonik.



MAGIC ROSE Różany tonik do twarzy - do skóry mieszanej:

Twoja cera pragnie wzmocnienia i odmłodzenia?
Doznaj uczucia głębokiego komfortu i nawilżenia. Rozpyl tonik na twarz, szyję i dekolt. Błyskawicznie się wchłonie, a z nim wszystkie cenne składniki odżywcze. Nie używaj wacika - to Twoja skóra potrzebuje odżywienia - nie on. Jest idealny również jako mgiełka odświeżająca. Stosowany na makijaż utrwali go i nada mu naturalne wykończenie.

Woda różana - tonizuje i przywraca naturalne pH. Wycisza zaczerwienienia. Poprawia kondycję skóry. Wzmacnia naczynia krwionośne.

Kwas hialuronowy - wiąże wodę w naskórku zapewniając odpowiedni poziom nawilżenia i wygładzenia.

Alantoina - łagodzi, przynosi komfort, delikatnie napina skórę.

Wiele pisać nie muszę o tym toniku. Spisuje się wspaniale i wiem, że już zawsze będę go używać! Skóra jest delikatna, po użyciu się nie klei. Tonik bardzo szybko się wchłania. Daje efekt nawilżonej i świeżej skóry.
Jego konsystencja jest lekka. Zapach toniku jest mocno wyczuwalny (różany). Bardzo się polubiliśmy. Jeśli szukasz jakiegoś lekkiego kosmetyku do odświeżenia twarzy, to jak najbardziej ten tonik spisze się super :)



A Wy używacie/używałyście ten tonik? Jak Wasza opinia? Jestem ciekawa :*

Pozdrawiam,

PODKOWAA.


JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ WPIS - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA! 


piątek, 15 września 2017

UP Mascara - Tusz do rzęs ORPHICA

Hej!
Większość z kobiet chce, aby jej rzęsy były długie, gęste i kruczoczarne! Możemy sobie pomagać korzystając z tuszy do rzęs, których na rynku kosmetycznym przybywa i przybywa! Jednak aby znaleźć ten idealny potrzeba wielu testów, prawda? Wiem sama po sobie, że ciężko jest trafić na ten odpowiedni.
Kiedyś przyszła do mnie wygrana przesyłka z box'em od Oprhica. Do testowania miałam kilka kosmetyków, których nigdy wcześniej nie używałam. Tak jak obiecałam o każdym z nich pojawi się recenzja na blogu :)
Przyszedł czas na pierwszy test, czyli Mascary UP. Więcej o tuszu przeczytacie w tym poście: KLIK
Nie sądziłam, że ten tusz będzie wspaniały itd. Wręcz przeciwnie myślałam, że będzie to kolejny zwykły tusz, który będzie się kruszył, rozmazywał, sklejał rzęsy itp. Wielkie zdziwienie w moich oczach pojawiło się, gdy moje myśli się nie sprawdziły! Było inaczej. Tusz okazał się bardzo fajnym kosmetykiem!


Tak na prawdę nie mam żadnych zarzutów do tego tuszu. Plusów ma bardzo wiele: jest bardzo ciemny, idealnie rozdziela od siebie włoski, dzięki czemu nie czujemy sklejenia rzęs, wydłuża i leciutko pogrubia, po kilku godzinach rzęsy nadal wyglądają tak jak wcześniej, nie kruszy się i nie rozmazuje:)

Jeśli szukasz dobrego tuszu, to jak najbardziej mogę go polecić :)

Więcej nie będę o nim pisała, same przekonajcie się jakie są efekty przed i po, które przedstawię Wam na poniższych zdjęciach.





Pozdrawiam,

PODKOWAA.


JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ WPIS - ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA!

poniedziałek, 4 września 2017

Myję pędzle do makijażu olejkiem pod prysznic!



Hej!
Na wstępnie poinformuję Was, że posty będą dodawane w poniedziałki, środy i piątki :)  Mam nadzieję, że będziecie zaglądać i czytać moje wypociny :D Podczas wakacji zauważyłam, że statystyki spadły diametralnie w dół niż w porównaniu do okresu jesień-zima-wiosna. Myślę, że spowodowane było to tym, że większość z Was spędzała czas poza domem, odpoczywając, wyjeżdżając i nie miała czasu na sprawdzanie postów :) Wiem sama po sobie, że w lecie lepiej spędzić czas na dworze, niż siedzieć nosem przed laptopem :)



Przechodząc do dzisiejszego wpisu wiele z Was może się zdziwić, że myję swoje pędzle do makijażu olejkiem do kąpieli! Jednak myślę, że większość, która orientuje się w sprawach makijażu, czyszczeniu pędzli itp. wie, że hitem nad hitami jest zwykły olejek pod prysznic ISANA z drogerii Rossmann :)
Używałam wielu szamponów, mydeł itd. aby dokładnie oczyścić pędzle z brudu, jednak gdy w moje ręce trafił olejek Isana wiem, że nie zamienię go na żaden inny! Okazał się totalnym strzałem w 10!
Chyba nie muszę Wam przypominać jak bardzo ważna jest dbałość o przybory, którymi wykonujemy makijaż. Jeśli używasz gąbeczki do rozprowadzania podkładu, to koniecznie musisz ją myć po każdym wykorzystaniu! Jeśli używasz jej codziennie - myj ją codziennie! Gdy tego nie zrobisz, to następnego dnia nakładając nieumytą gąbeczką podkład umożliwiasz wszystkim bakteriom i brudom na przedostanie się do Twojej skóry. Uważam, że jest to bardzo, ale to bardzo niehigieniczne i żadna z nas nie powinna zapominać o dbaniu o swoje przybory kosmetyczne.


Olejek idealnie oczyszcza pędzle i gąbeczki. Ja nie stosuję nawet szczotki do mycia pędzli i przyznam Wam, że mimo to olejek na prawdę super się sprawdza! Choć mam w planach kupić takową szczoteczkę (polecacie jakąś? Te z Rossmanna są dobre?)
Olejek ma przyjemny zapach, niczym oliwka dla dzieci. Jest delikatny i lekko się pieni gdy dodamy odrobinkę wody :)



Jeszcze jedną ważną kwestią o której koniecznie muszę Wam wspomnieć to wydajność i cena! Wystarczy kilka kropelek olejku, aby dokładnie umyć pędzel czy gąbeczkę. Używam go od miesiąca i wydaje mi się, że prawie go nie ubywa! Za taką niziutką cenę, bo tylko: 6.99zł/200ml to mistrzostwo!

Więcej już nic nie piszę o olejku. Jeśli jeszcze nie stosowałaś go do mycia pędzli, to polecam z całym serduszkiem! Nie zawiedziesz się! Twoje pędzle będą lśniły czystością, a Ty będziesz cieszyła się z tego jak szybko pozbywasz się brudu z Twoich makijażowych niezbędników!

Koniecznie dajcie znać co myślicie o tym sposobie i czy Wy też tak używacie olejku Isana? Jestem bardzo ciekawa!

Pozdrawiam,
PODKOWAA.

JEŚLI SPODOBAŁ CI SIĘ POST, ZAPRASZAM DO OBSERWACJI BLOGA!